Ptasi Zaklinacze Pogody – tak mogliśmy nazwać się w dzień przed wydarzeniem goniądzkim. Choć zapowiadały się ciemne chmury i deszcze, czyli niezbyt mile widziani goście imprezy, pogoda dopisała i mogliśmy razem z dziećmi cieszyć się ich wielkim świętem (nieco spóźnionym, ale jakim!).
Pierwszym punktem imprezy był pokaz filmu przyrodniczego – dzieci poznały bliżej największego, rogatego mieszkańca lasów – żubra. Po obejrzeniu filmu mogliśmy przystąpić do działania. Podczas gdy jedni zajmowali się przyrodniczymi okazami w pracowni Centrum, drudzy – na podwórku – uczestniczyli w grze terenowej. Oczywiście, po godzinie, rolę się odmieniły.
W pracowni czekały na nas ciekawe eksponaty oraz praca przy mikroskopach i binokularach. Mogliśmy jeszcze lepiej, bo z bardzo bliska, przyjrzeć się urokom przyrody – kwiatom, liściom, ptasim piórom a nawet owadom (trzmiel, pszczoła). Do „słownika pojęć nowopoznanych” dołączyły dwa słowa – szkiełko podstawowe i szkiełko nakrywkowe. Czym się różnią? To było pytanie do naszych odkrywców. Praca z mikroskopem dała wspaniałą możliwość odkrycia tego, co niewidoczne oraz dostrzeżenia szczegółów, czyli tych „drobnostek”, które tak kochamy (albo pokochamy) w przyrodzie.
Podwórko na czas pobytu dzieci zamieniło się w plac gry - gry terenowej. Uczestniczki i uczestnicy zmierzyli się z siedmioma zadaniami. Rebusy, wykreślanki, zagadki, rozsypanki wyrazowe, łamigłówki a nawet orlikowe puzzle – to cały warsztat, który wykorzystaliśmy, aby wciągnąć dzieci w świat przyrody poprzez zabawę. Dodatkowym zadaniem było poszukiwanie schowanych w różnych, dziwnych miejscach piór. Nie było tu ani wygranych, ani przegranych. W tej grze liczyły się przede wszystkim chęci, dobra zabawa i spora porcja przyswojonej wiedzy przyrodniczej.
Oczywiście nie mogło zabraknąć ogniska. Skoro pogoda dopisała, musieliśmy to wykorzystać! Po przekąskach z ogniska był też czas na deser… lody, ale już nie z ogniska. Pycha! Brzuchy pełne, głowy też.
W końcu rozstania nadszedł czas, a razem z nim nadszedł i… deszcz. Mieliśmy szczęście – tuż po tym, jak nasze zajęcia dobiegły końca, a dzieciaki wskoczyły do autokaru, rozpoczęła się prawdziwa ulewa.
fot. Marcin Siuchno, Paweł Pstrokoński
![]() |
|
|
|
|
|
|
|